czwartek, 3 kwietnia 2008

I jak tu nie lubić Jindřicha Štreita

Witajcie!

Tak, byłem sobie dziś z przyjacielstwem z AGFu na wernisażu wystawy Jindřicha Štreita i powiem Wam, że jestem bardzo miło zaskoczony (zazwyczaj nie było tam najlepszych wystaw) i oczarowany tego typu fotografią.
Kiedyś widziałem taki cykl, to było w starej Synagodze w Pilźnie i były tam zdjęcia czarnobiałe z pewnej wioski, w której autor spędził wiele czasu. Aż kipiało tam od pozytywnych emocji, jakimi darzył autor swoich modeli, tych bardziej świadomych uwieczniania ich na kliszy i tych mniej. Zresztą, fantastyczne były tam też krajobrazy. Niedościgły cel słowem.
A dziś podobne, fotografia prosta, bardzo prosta nawet. Często czysto dokumentacyjna. Jak trudno jest zrobić proste zdjęcia, bez tych wszelkich wymyślnych kadrów, by się tylko pochwalić swoimi zdolnościami. Pan Jindřich robi takie zdjęcia, że się na nie patrzy i najpierw myśli o tych ludziach ze zdjęć, potem dopiero o samej technice, czy w końcu o samym autorze. Okazuje się też, w w nowych 5klatkach właśnie o nim tekst jest ze zdjęciami: www.5klatek.pl I w ramach reklamy: do 31 kwietnia zdaję się, w Domku Romańskim owa wystawa jest czynna. Będę tam chyba wracał.
To taka fotografia, jaką chciałbym robić i kiedyś może będę...
Ale nie popadajmy w melancholię, potem było piwko w Drużynie Miszczów AGFowych:] Oto zapis kilku scenek (niezbyt dobrej jakości, ale cóż).

Bestialskie zabawy z lampą, w tym próba ponownego wypalenia Pauce twarzy
Na koniec coś pozytywnego:]

I jeszcze w ramach chmur linkowych i wszelakich innych inności dodam, że jeszcze kilka zdjęć u ten Pani: inandout.fotolog.pl

Czołem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz