Cześć!
Pokażę Wam trochę Turcji, co?
Widoki mieliśmy już od początku na góry Taurus, zarówno z autobusu...
... jak i podczas przerw dymkowo-toaletowych...
W końcu dotarliśmy do Konyi, gdzie znajduje się mauzoleum Rumiego Mevlany, założyciela zakonu wirujących derwiszy.
Tu jeden z "nagrobków" (pewnie nie używa się takiej nazwy) na jego terenie.
Wieczorem widzieliśmy też m.in. występ prawdziwych derwiszy, którzy w "turystycznym skrócie pokazali fragment swojego rytuału.
Nieco więcej zobaczycie np. na filmie poniżej.
Potem jeszcze była prezentacja tureckich tańców, z muzyką na żywo, a wieczór zakończyła polsko-turecka biba.
A tu już Kapadocja i wirujący derwisze jako pamiątka z podróży.
A skoro już o wszelkich pamiątkach, to te są bardzo ładne (o tureckich bazarach pewnie będzie jeszcze kiedyś, a o metodach sprzedaży chętnie poopowiadam).
Na koniec jeszcze, na zanętę zdjęcie z kolejnego etapu - Kapadocji, podziemnych miast, całych potężnych osiedli w skałach.
Ale to już na kolejną foto-opowieść... Kto zaś chce opowieści mówionej - zapraszam na herbatę lub kawę po turecku.
no no, iście podróżniczo :) co nastepne ?
OdpowiedzUsuńNo, póki co następna będzie Praga:)
OdpowiedzUsuńrzeszow adwokat rozwody
OdpowiedzUsuń