poniedziałek, 9 marca 2009

Krkonoše

Ahoj!

A dziś przypomnienie wyprawy w Karkonosze w roku 1909, jaką odbyliśmy z kolegą Grzegorzem z Prudnika.

Taaak, bardzo lubię Kościół Wang. Lubcie go też, odwiedzajcie i podziwiajcie. I czytajcie: www.wang.com.plWędrówką jedną życie jest człowieka - czy inny jakiś natchniony tytuł.


A gdy przyszliśmy już pod Samotnie, nie było jej widać. Kompletnie. Wręcz bałem się, że tam na coś wpadnę w tej mlecznej ślepocie. A potem zdjąłem zaparowane okulary i już jako tako Samotnia była. Ale za Grześkiem jakoś tak widoki średnie. A mina zimowa.
Skoro więc się okazuje, że ktoś te wypociny czyta i ogląda, to ja serdecznie pozdrawiam wszystkich czytających. Trzymajcie się ciepło tą coraz mniej nieśmiało wyglądającą łebkami Przebiśniegów wiosną.
PS Krkonoše, czyli że noszą Krk, czyli tzw. Kraków? Ha! Nosimy na barkach cały Kraków! To myśmy są jego sukcesyji sprawcą dumnem!

4 komentarze:

  1. A kto te wypociny czyta, jak nikt nie czyta!:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty tam lepiej napisz coś nowego u siebie, bo czytać nie mogę!:]

    OdpowiedzUsuń
  3. widzę, że odwiedzasz moje ukochane miejsca :).

    OdpowiedzUsuń