niedziela, 8 marca 2009

Dzień kobiet czy cały rok?

Dziś pewnie, jak co roku z okazji Dnia Kobiet będą kwiatki i czekoladki, „bo tak trzeba”. Znów pewno będą też ciche uśmieszki na widok kobiet, które na Manifie przypominają o swoich prawach. Czy jest więc sens obchodzić Dzień Kobiet?

Pierwotnie Międzynarodowy Dzień Kobiet stworzono, by upamiętnić protesty pracownic przemysłu odzieżowego, które miały miejsce w Nowym Jorku w 1908 roku. Od tego czasu organizowane były z tej okazji (nie było wyznaczonej konkretnej daty obchodów) manifestacje, podczas których domagano się przyznania kobietom praw wyborczych oraz propagowano ideę równouprawnienia. Oficjalne uznanie przez ZSRR Dnia Kobiet za święto w 1965 roku właściwie je zniszczyło. Odtąd raczej kojarzone jest z wręczaniem kwiatka, który niejako służy jako odhaczenie obchodów, pozwala znów wrócić do spokojnego życia. Tak, jak przymusowe wyjście do kina na Walentynki. Ale co właściwie powinno się robić w Dzień Kobiet?
Pierwotna idea bardzo mi się podobała, zakładała bowiem dyskusję. A więc myślenie, rozważanie tego, czy prawa kobiet są respektowane i jak zmienić nierówności w prawach różnych płci. I oczywiście nie chcę tu winy zrzucić na ZSRR, który już nie raz był kozłem ofiarnym wszelkiego zła. Problem tkwi jak zwykle w nas samych. Bo przecież obecnie, gdy już mamy wywalczoną wolność, nikt nam nie każe nikomu niczego wręczać, nawet życzeń nikt nie każe składać (właściwie nie wiem, czy wcześniej był tego aż nakaz). Dzień ten ma po prostu przypomnieć: kobiety są równie ważne, jak mężczyźni. I tyle. Możemy wtedy złożyć życzenia naszych paniom, możemy im coś kupić, możemy być milsi choć chwilę i ufać, że tak będzie przez cały rok, ale nie musimy. Wystarczy, że zdamy sobie sprawę, z właśnie tego jednego zdania: kobiety są równie ważne, jak mężczyźni. Warto też pamiętać, że niełatwo im było wywalczyć sobie obecnie posiadane prawa (choć nie wszędzie się to już udało). I zastanowić czy faktycznie już jest równouprawnienie. W naszych krajach, miastach, rodzinach, w nas samych. Bez zbędnego udawania, bez zbędnego odhaczania kolejnego święta. Nie na pokaz, a wewnętrznie, dla samorozwoju.
No tak, przyznaję, jestem trochę idealistą, bo jak zwykle, w kolejnym święcie upatruję się szansy na to, co w każdym z nich najważniejsze: refleksję. A o tą zawsze trudniej w zabieganym świecie. Ale dziś niedziela, dzień odpoczynku, więc może i szansa na spędzenie miłego dnia z naszymi paniami. A po niedzieli poniedziałek i kolejna taka szansa. I co dzień kolejna. Dzień Kobiet, to tylko przypomnienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz