wtorek, 11 listopada 2008

Czego to ja nie widziałem. cz. I

Czołem,

Tak, to dobrze, że mamy wolność już od 90 lat w Polsce. Dobrze też, że obchodzimy to święto, bo i długi weekend był, sesesesese. No wiem, wiem, niegodne to prawego obywatela, ale cóż ja poradzę, że sposób obchodów nadal nie do końca mi się podoba (choć przyznaję, tylko trochę widziałem), a długi weekend wykorzystałem tak, że wolność sławiłem modłami i czynami.

No, po tym wstępie powiem, że oto byłem z panną Magdaleną w Międzygórzu i dziś pierwsza część przygód z tejże wyprawy pod znamiennym podtytułem "Czego nie było widać na Śnieżniku i jakie to było przyjemne". Na jutro zapowiadam część drugą "Międzygórze, nowy polski dom Heidi i fioletowej krowy".

Przedsmak Międzygórza - mała bajkowo-torturowo-szowinistyczna zagródka w stylu Ogrodu Bajek (w następnych częściach)
Międzygórski stoik czuwa nad bezpieczeństwem mieszkańców.
Widząc tak ładną, podniszczoną chatkę w lesie, Magdę układającą się w kadrze tak dobrze, nie zrobiłbyś zdjęcia?
Bo może ja też chcę mieć zdjęcie kibolowe, co?No, widoki to były, że hoho...A strudzonym wędrownikom, odpocząć pozwolą muzyką (chociaż taką w głowie)Na dachu świata. No, może daszku wiaty świata, ale zawsze. 1425 m n.p.m.Kurhan na szczycie Śnieżnika. Pełna kwintesencja sączących się od klimatu fantasy.Transcendentne, hehe.A tak witało schronisko powracających szczyto-zdobywców.
Koniec części pierwszej. (tralalalala, wreszcie tyle zdjęć, że mogę sobię dzielić i robić fotoopowieści)

1 komentarz:

  1. ano były widoki, piknie z tą mgłą...aż mi się zatęskniło za górami...
    na szczęście niedługo wypad w góry ;)
    hej!

    OdpowiedzUsuń