poniedziałek, 24 grudnia 2007

Banał, banał...

... ale nie mogłem się powstrzymać.



I oczywiście najbanalniejszy z banałów:D

Mikołaj, co jest w święta u nas od lat.
Dobra, ciepła, chęci i możliwości!

PS I jeszcze taka opowiastka wigilijna dziwna, bo moja:)

Poczekalnia na porodówce. Zbliża się wieczór. Facet chodzi z kąta w kąt i popala papierosa. Wyraźnie jest zdenerwowany. Mijają godziny i nic. Co jakiś czas wychodzi z pomieszczenia pielęgniarka, kiwa głową, że jeszcze nie i idzie dalej.

W pewnym momencie, gdy już niebo zupełnie jest ciemne i zaczynają pojawia się nieśmiale gwiazdy, wychodzi pielęgniarka i mówi do zdenerwowanego faceta:

- Proszę Pana, urodził się Panu Bóg.

Facet wszedł do pomieszczenia, podszedł do zastawionego stołu, przełamał się opłatkiem z żoną i razem zjedli tort, na którym nie starczyło już świeczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz