Poczekalnia na porodówce. Zbliża się wieczór. Facet chodzi z kąta w kąt i popala papierosa. Wyraźnie jest zdenerwowany. Mijają godziny i nic. Co jakiś czas wychodzi z pomieszczenia pielęgniarka, kiwa głową, że jeszcze nie i idzie dalej.
W pewnym momencie, gdy już niebo zupełnie jest ciemne i zaczynają pojawia się nieśmiale gwiazdy, wychodzi pielęgniarka i mówi do zdenerwowanego faceta:
- Proszę Pana, urodził się Panu Bóg.
Facet wszedł do pomieszczenia, podszedł do zastawionego stołu, przełamał się opłatkiem z żoną i razem zjedli tort, na którym nie starczyło już świeczek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz