No, tośmy byli. Nic, tylko zamieszkać w Srebrnej Górze, budzić się o 11.00, lecieć tyrolką po bułki, byczyć się i lulki palić (oczywiście o ile jest się Magdą o nazwisku od słynnego szamponu:D).
Daro się szykuje do zjazdu, Zbych zastanawia nad istotą bytu.
Grzesiek wdzięczy się wiedząc, że na zdjęciu będzie.Zbych jeszcze wesół, jeszcze przed..."Niebieska" pozostawiona samej sobieCóż powiedzieć... Majkel zacieszaTam po prawej stronie coś musiało się pokazać z zarośli. Na bank!Melancholia sjestowa...W Srebrnej Górze jest takie specjalne miejsce, że idący wybiera sam sobie jaka jest pora roku. Sprawdza się. Dowód:
Nie każda rękawiczka wytrzyma takie ekscesy. A my owszem.Nie mogłem też oczywiście nie pokazać dwóch starych pryków, którzy tylko tam siedzą i narzekają.
Zdjęcie grupowe: próba pierwsza. Dziady nie powiedzą Ci, że lód, wywal się człowieku! I potem wychodzi, że niby na kolanach Grześka leżałem.Nie wszystkim dane było dotrzeć na bele drewna, ale niektórzy dali radę. Czyli próba trzecia, udana.
Ach, fajnie było... Trza będzie powtórzyć. A tymczasem zaraz zbycham...PS Mówiłem już, że jestem szczęśliwym człowiekiem?:)
PPS Więcej? Dobrze! U Magdy i Grześka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz